wtorek, 28 lutego 2012

Kiełki c.d.

Dziś na tapecie:

KIEŁKI LUCERNY (zwane Alfalfa)
Bogate w witaminy A, C, D, E, K, PP oraz B12 zapobiegającą anemii, cynk, kwas foliowy, selen, magnez, żelazo.
Zawierają lecytynę, która wspomaga pamięć oraz fitoestrogeny mające działanie antynowotworowe. Wzmacniają serce i kości. Ze względu na dużą zawartość wapnia i fosforu są zalecane dzieciom w okresie wzrostu.



KIEŁKI SOCZEWICY
Zawierają dużo magnezu, cynku, wapnia i witamin z grupy B, witaminy C, kwasu foliowego co jest szczególnie korzystne dla kobiet w ciąży.
Ze względu na dużą zawartość żelaza są idealne dla osób, które nie tolerują preparatów żelaza.



KIEŁKI CZERWONEJ KAPUSTY
Duża zawartość witaminy C, U (witamina lecząca wrzody) i antyoksydantów, które wzmacniają układ odpornościowy i nerwowy, działają antynowotworowo. Są bogate w wapń, żelazo, magnez, błonnik.



C.D.N.

niedziela, 26 lutego 2012

Kiełki

Tak, przyznaję się...kiełkuję:)) Miewam w tym szaleństwie dłuższe i krótsze przerwy; bywa, że zdolność wytwarzania kiełków przerasta możliwości "jedzeniowe", a ja, chwilowo znudzona, chowam swoją kiełkownicę pod stół. Tak, przyznaję się...są takie epizody. Jednak już po kilku tygodniach tęsknię za chrupiącymi, świeżymi witaminami w małych zielono-białych ogonkach. Do kiełkowania namawiam wszystkich, którzy jeszcze nie spróbowali (myślę jednak, że większość z nas ma doświadczenie w wysiewaniu rzeżuchy). Nie wymaga to wielkiego zachodu i wysiłku; ba, nie wymaga nawet posiadania kiełkownicy i jakiegokolwiek skomplikowanego sprzętu, a zapewnia codziennie smaczną i różnorodną porcję zdrowia, którą można dodawać do kanapek, past, farszów, sałatek, zup i innych dań obiadowych.

Co kiełkujemy?
Używamy tylko i wyłącznie specjalnie do tego przeznaczonych nasionek, które kupujemy w sklepach ze zdrową żywnością, ew. w internecie, gdzie po atrakcyjnych cenach można kupić całe pakiety różnych nasion. Nie kupujemy nasionek do wysiewania w ziemi sprzedawanych w sklepach ogrodniczych gdyż są one zaprawione środkami ochrony roślin i preparatami grzybobójczymi. Na opakowaniu zawsze musi być zamieszczona informacja, że są to nasiona przeznaczone na kiełki.
Wachlarz możliwości jest ogromny: rzodkiewka, słonecznik, soczewica, soja, pszenica, groch, kapusta, brokuł, por, rukola, rzeżucha, lucerna, kukurydza, buraki, fasolka Mung.

Cóż dodać więcej?
Bogactwo kiełków to bogactwo smaku i witamin (m. in. A, B, C, H, E, PP), składników odżywczych, wapnia, żelaza, siarki, magnezu, cynku, potasu, chromu, soli mineralnych, aminokwasów, kwasu foliowego, łatwo przyswajalnego białka.
Na mnie nieodmiennie wrażenie robi argument o cudownych właściwościach kiełków brokułów, które zawierają sulforafany likwidujące wolne rodniki i(UWAGA)posiadają ich 20-30 razy więcej niż "dorosłe" warzywo. Kiełki są niskokaloryczne, wykazują działanie regenerujące, przeciwmiażdżycowe, bakteriobójcze i przeciwzapalne. Korzystnie wpływają na cerę, włosy, zęby; obniżają poziom cukru we krwi, są wspaniałym uzupełnieniem diety i ochroną przez chorobami cywilizacyjnymi.
 
Jak kiełkujemy?
Kiełkownica to sprzęt, który bez problemu można kupić w stacjonarnych sklepach zielarskich, ze zdrową żywnością lub w internecie. Koszt to około 20 zł. 
Jest to owalne naczynie, pojemniki-piętra, trzy przeznaczone na kiełki i jedno na wodę oraz przykrywka. Na każde piętro wsypujemy wybrane przez nas nasionka, na pierwsze od góry wlewamy wodę, która musi zakrywać otwór kanalika. Dzięki specjalnym otworkom woda przepływa kolejno przez każde piętro przepłukując nasiona i zatrzymuje się w dolnym zbiorniku. Jak tylko spłynie cała, należy ją wylać, ew. zużyć do podlewania kwiatków. Tak postępujemy 2 razy dziennie.
Moja kiełkownica służy mi już kilka lat, nic do tej pory się w niej nie popsuło i nie połamało. Należy regularnie przemywać ją szczoteczką i ciepłą wodą; a jeśli zdarzy się, że zajdzie kamieniem, trzeba spróbować umyć ją wodą z dodatkiem octu winnego.


Jeśli ktoś kiełkownicy nie posiada, żadna to przeszkoda. Można użyć do tego celu szklanego słoika, sama od kilku dni czekam na kiełki brokuła, które "wysiałam" w słoiku. Nasionka wsypujemy do słoika tak, by przykryły dno, ja używam naczynia o pojemności 900 ml. Wierzch nakrywamy kawałkiem gazy, który przytwierdzamy do otworu gumką recepturką lub kawałkiem sznurka/nitki. Do środka wlewamy wodę, a następnie wylewamy przez gazę. Słoik zaleca się stawiać "do góry nogami" pod kątem, by woda swobodnie z niego wypływała. I tak dwa razy dziennie.


Kiełki muszą mieć jasne stanowisko (bez bezpośredniego nasłonecznienia)i swobodny dostęp do świeżego powietrza.
Z tego, co czytałam, szkół jest kilka. Niektórzy zalecają moczenie nasion przez 3 do 6 godzin, zależnie od wielkości nasion; natomiast nasionka takie, jak rzeżucha, rzodkiewka czy lucerna tylko zraszać na ligninie. Nie będę się wdawać w te wszystkie niuanse, ja postępuję tak samo ze wszystkimi nasionkami - przepłukuję, nie moczę i zapewniam, że wszystkie kiełkują tak samo i mają się dobrze.
Kiełkowanie może trwać od 2 do 7 dni, więc bardzo szybko będziemy mogli chrupać zieleninę. Dokładna informacja o tym, kiedy kiełki są gotowe do spożycia, powinna znaleźć się na każdym opakowaniu.
Gotowe kiełki zjadamy od razu, po uprzednim przepłukaniu wodą, usuniemy w ten sposób osłonki po ziarenkach, a przynajmniej ich część;) ewentualnie przechowujemy kilka dni w lodówce w zamkniętym pojemniku.

Na co uważać?
Musimy zwracać uwagę na to, by nasionka, po przepłukaniu, nie leżały w wodzie; muszą być wilgotne, ale pamiętajmy, że nadmiar wody spowoduje gnicie bądź pleśń.
Należy też odróżniać pleśń od włókienek, które tworzą się na korzonkach niektórych roślinek i wyglądają jak biały puszek. Pleśń ma nieprzyjemny zapach i niebieskawy/szary/czarny kolor.

To zaledwie garść podstawowych informacji. W internecie mnóstwo jest stron poświęconych domowej hodowli kiełków i ich cudownym właściwościom. Zapraszam wszystkich do zgłębienia tematu i zakiełkowania na wiosnę.
W następnym secie poszczególne rodzaje kiełków i ich właściwości.

sobota, 25 lutego 2012

Kasza z pieczonymi warzywami



Podobnych przepisów widziałam ostatnio kilka, zarówno na blogach jak i w prasie. Polecam zwłaszcza ten przepis na sałatkę z kaszy perłowej Małgosi z pieprzczywanilia.blogspot.com (piękne zdjęcia).
Moja propozycja również jest zdrowa, kolorowa, smaczna i zawsze na czasie. Każdy może przygotować to danie korzystając ze swoich ulubionych warzyw, przypraw, na bazie dowolnej kaszy - gryczanej, perłowej, pęczaku albo makaronu pełnoziarnistego.
Poniżej przepis na duuużą porcję a raczej kilka:)
W sezonie koniecznie wzbogacamy dynią.

  • 1 szklanka kaszy perłowej (gryczanej, pęczaku lub 200 g makaronu z mąki pp)
  • 2-3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • 2 cebule
  • 2 pory
  • kilka ząbków czosnku
  • 2 małe cukinie
  • oliwa
  • sól
  • pieprz
  • curry
  • rozmaryn
  • słodka papryka
  • tymianek
Warzywa obieramy, myjemy i kroimy na mniejsze kawałki lub grube plastry. W misce mieszamy oliwę z przyprawami. Dodajemy warzywa, mieszamy by wszystkie pokryły się marynatą i odstawiamy na 30 min. Po tym czasie układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy ok 45 minut sprawdzając widelcem miękkość warzyw.
W międzyczasie gotujemy kaszę wg wskazań na opakowaniu. Ja użyłam pęczaku, ugotowałam wg metody: 1 część kaszy: 2 części wody. Pęczak wsypujemy na wrzącą wodę, gotujemy ok 15 minut, mieszając od czasu do czasu. Kiedy woda zostanie wchłonięta, zdejmujemy z gazu i odstawiamy pod przykryciem.
Po upieczeniu warzywa mieszamy z kaszą, możemy pokroić je na mniejsze kawałki. Posypujemy natką pietruszki, szczypiorkiem, listkami kolendry lub gremolatą, przepis poniżej.

Dodatkiem, który może wzbogacić smak potraw jest gremolata (polecam artykuł po linkiem); coś, co odkryłam niedawno, a co stało się moim ulubionym uzupełnieniem sałatek, kanapek, dań mięsnych itp.



Do przygotowania gremolaty potrzebujemy:
  • 1-2 ząbki czosnku
  • skórka otarta z cytryny
  • 1/2 dużego pęczka natki lub 1 mały
Natkę siekamy drobno. Czosnek ścieramy na tarce lub drobno kroimy. Składniki mieszamy i posypujemy danie.
Przygotowujemy zawsze tuż przed podaniem żeby nie wyschła.



czwartek, 23 lutego 2012

Pasztet z czerwonej soczewicy


A teraz coś z zupełnie innej beczki....Chciałabym zapoczątkować zupełnie inny cykl na blogu pt. "Zdrowo". Czy mi się to uda...zobaczymy:)  Mam kilka pomysłów, którymi chcę się podzielić i myślę, że blog będzie mnie skutecznie motywował.
Przyznam, że dużą inspiracją stał się dla mnie program "Rewolucja na talerzu" z TVN Style, czekam z niecierpliwością na książkę z przepisami z tego programu, premiera już 8 marca:)) A wspierać się będę jeszcze moją ulubiona dietą Montignac.
I mam nadzieję na szybkie rozpoczęcie sezonu na Nordic Walking, ktoś z Was chodzi??

Pasztety są w moim domu lubiane i wypiekane, najczęściej mięsne. Jednak dziś dla odmiany proponuję pasztet warzywny, o dużej zawartości białka i aromacie indyjskich przypraw. Po oryginał przepisu odsyłam na stronę www.tvnstyle.pl gdzie można podejrzeć receptury na dania ze wspomnianego wyżej programu: zapiekanki, dania mięsne, desery, pieczywo itp.

  • 2 marchewki
  • 1 pietruszka
  • 1,5 cebuli
  • kilka ząbków czosnku
  • 500 g czerwonej soczewicy (ew. 250 g soczewicy i 250 g juz ugotowanej soi)
  • 3 szklanki wody, ew. z domowym bulionem
  • 2-3 jajka
  • kawałek korzenia imbiru
  • 1/3 szklanki pestek dyni
  • 1/3 szklanki pestek słonecznika
  • dowolne przyprawy: sól, pieprz, curry, rozmaryn, garam masala, chili, kolendra
  • oliwa do podsmażenia
Marchew, pietruszkę i imbir obieramy i ścieramy na tarce/szatkownicy na grubych oczkach. Cebulę i czosnek kroimy drobno i podsmażamy na oliwie. Dodajemy marchew, pietruszkę, imbir i przyprawy, smażymy jeszcze chwilę. Wsypujemy soczewicę i zalewamy całość wodą. Ja do wody dodałam rosołową kostę eko (bez soli i glutaminianu sodu), można też doprawić do smaku domowym rosołkiem. Gotujemy wszystko aż soczewica się rozgotuje i otrzymamy jednolitą masę, można również zmiksować warzywa żeby masa była gładsza. Odstawiamy do ostygnięcia.
Jak masa będzie zimna należy wmieszać do niej jajka oraz słonecznik i dynię. Ziarna można zastąpić również posiekanymi orzechami pistacjowymi, włoskimi, ugotowanymi ziarnami soi. Przelewamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w nagrzanym piekarniku ok 50-60 minut.

Soczewica może niektórym wydawać się zbyt mdła dlatego tak ważne jest użycie zdecydowanych w smaku, aromatycznych przypraw: chili/ostrej papryki, czosnku, garam masala, pieprzu, majeranku, rozmarynu.
Połowę soczewicy można zastąpić ugotowaną soją. 
Polecam podawać plastry pasztetu z dobrze przyprawioną sałatą, konfiturą z żurawiny, musztardą Dijon lub sosem czosnkowym na bazie jogurtu naturalnego.

wtorek, 21 lutego 2012

Zdrowe muffinki wg diety dr Dukana



Zdrowe = pyszne! Nie spodziewałam się naprawdę, że te muffiny będą takie smaczne.
Jest to śniadaniowa przekąska proponowana przez dietę dr Dukana. Po oryginał przepisu odsyłam na stronkę w-spodnicy.pl. Ja zwiększyłam proporcje, słodzik zastąpiłam fruktozą i użyłam innych otrąb. Można je wzbogacić kawałeczkami jabłka, suszoną żurawiną lub skórką otartą z pomarańczy.
Muffinki są lekkie i puszyste, słodkie i można je wcinać bez wyrzutów sumienia.

  • 200 g twarogu 0%
  • 6 białek
  • 4 łyżki fruktozy
  • 100 ml otrąb owsianych (niecałe 1/2 szklanki)
  • 100 ml otrąb żytnich
  • skórka otarta z 1/2 cytryny
  • cynamon, imbir do smaku
W dużej misce mieszamy dokładnie ser, fruktozę, skórkę, otręby i przyprawy, ja użyłam rózgi by dobrze rozetrzeć twaróg. Białka ubijamy na sztywno. Pianę dodajemy do sypkich składników i mieszamy delikatnie. Masa będzie bardzo puszysta i leciutka. Wykładamy ją do muffinkowych foremek. Ja nakładałam do 3/4 wysokości, ale babeczki nie rosną mocno więc można ciasta nałożyć więcej.
Wstawiłam do zimnego piekarnika i piekłam 30 minut.


poniedziałek, 20 lutego 2012

Chleb na zakwasie



Do niedawna piekłam wyłącznie chleb drożdżowy. Przygotowanie zakwasu wydawało mi się zbyt skomplikowaną czynnością, jednak dzięki praktycznym wskazówkom Miśki z kulinarnemiszmasz.blogspot.com postanowiłam spróbować i udało się:)
Nie będę powielać receptury przygotowywania domowego zakwasu, odsyłam do porad Miśki pod tym linkiem, który jest idealny dla laików i wątpiących. Dodam tylko, że swój zakwas przygotowuję na mące Graham lub pszennej razowej. Zakwas ma się coraz lepiej, bąbluje i pracuje. Piekę na nim kolejny chlebek.
Zestaw składników, z których korzystam(podobnie bardzo jak u Miśki):

  • 150-200 ml zakwasu (od całego zakwasu zawsze odejmuję 2-3 łyżki, by na nim wyhodować nowy)
  • 3 kubki (o pojemności 250 ml) mąki, mieszam dowolnie cięższą mąkę z lżejszą: pszenna razowa, Graham, orkiszowa, żytnia
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżka oliwy
  • 200 ml wody
  • przyprawy i nasiona dowolne: garść ziaren słonecznika lub dyni, kminek, siemię lniane, pieprz, papryka słodka, curry, rozmaryn, majeranek
W misce mieszam mąkę i przyprawy. W drugiej misce mieszam wodę, oliwę i zakwas. Płyn wlewam do mąki i mieszam mikserem końcówkami "świderkami" lub hakiem. Ciasto ma być klejące, mokre. Wykładam je do keksówki, wyłożonej papierem do pieczenia i odstawiam do wyrośnięcia na kilka godzin a najlepiej na całą noc. Pieczywo na zakwasie rośnie wolniej niż na drożdżach, ale po tym czasie na pewno podwoi swoją objętość.
Następnego dnia posypuję chleb mąką lub otrębami i wstawiam do piekarnika na 40-50 minut. Po upieczeniu wyjmuję z formy by odparował.
Chleb ma chrupiąca skórkę, jest wilgotny w środku, delikatnie kwaskowy, długo utrzymuje świeżość.

 
po całonocnym wyrastaniu...

po upieczeniu...

niedziela, 19 lutego 2012

Czekoladowe ciasto z krówkami



Bardzo czekoladowe i mało słodkie w smaku ciasto na podstawie przepisu Jamiego O. z książki "Każdy może gotować".
Przyznam się na samym początku, że piekłam je troszkę za długo i było bardziej podobne do biszkopta niż do brownie. Zamiast sugerowanych 20 min,, trzymałam je w piekarniku ok 30 min. bo bałam się, że będzie surowe. Dlatego wszystkim chętnym radzę bez obaw piec je krócej niż ja.

  • 150 g mąki pszennej
  • 1 i 1/4 łyżeczki sody
  • 1 łyżka kakao
  • 200 g gorzkiej czekolady min. 70%
  • 5 jajek
  • 150 g cukru (zamiast białego można dać brązowy)
  • 175 g masła
  • 70 g mielonych migdałów
  • szczypta soli
  • kilka cukierków "krówek", ok 5-6 szt.
Masło roztopić i zostawić do ostygnięcia.
Czekoladę rozpuścić w rondelku nad parą wodną i również wystudzić.
W misce wymieszać cukier, migdały, kakao, wlać wystudzone masło i czekoladę, zmiksować na gładką masę. Stopniowo dosypywać mąkę z sodą i dodawać po jednym jajku, miksować nadal do połączenia składników.
Nagrzać piekarnik do ok 160 st. C.
Formę (ja użyłam okrągłej formy do tarty o średnicy 23 cm.) natłuścić i obsypać kakao. Wylać ciasto a na wierzch powciskać krówki. Piec 18-20 minut. Ciasto powinno być w środku wilgotne, półpłynne. Po upieczeniu odstawiamy na chwilkę do ostygnięcia. Możemy zatracić się zupełnie podając je z bitą śmietaną lub gałką lodów.

czwartek, 16 lutego 2012

Ciasteczka mocno czekoladowe




Bardzo czekoladowe, miękkie ciasteczka, łatwe w przygotowaniu i błyskawiczne w zjadaniu:)
Oryginalny przepis pochodzi ze strony mojewypieki.

  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 115 g masła
  • 3/4 szklanki kakao
  • 370 g cukru
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 3/4 szklanki maślanki
  • 3 posiekane czekolady mleczne, ok 300 g
Masło rozpuszczamy w rondelku i jeszcze gorące łączymy z kakao, miksujemy na gładką masę.
Mąkę mieszamy z sodą i solą.
Do kakao dodajemy cukier i maślankę i dalej miksujemy.
Stopniowo dosypujemy mąkę i mieszamy cały czas. Na koniec dodajemy posiekaną czekoladę, całość dokładnie mieszamy, ciasto będzie gęste i bardzo klejące.
Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładamy porcje ciasta, ok 1/2 łyżki jest ok, ciasteczka bowiem rosną i rozlewają się troszkę.
Pieczemy 10-15 minut w temp. 180 st. C. Ostrożnie odkładamy je razem z papierem i czekamy aż ostygną troszkę, gdyż są bardzo miękkie, następnie zdejmujemy i studzimy dalej na kratce.

piątek, 10 lutego 2012

Ślimaczki cytrynowo-czekoladowe


  • 350 g mąki pszennej
  • 200 g brązowego cukru
  • 170 g masła
  • 1 jajko
  • ziarenka z laski wanilii
  • skórka z cytryny
  • 70 g czekolady mlecznej
Cukier wymieszać z ziarenkami waniliowymi i utrzeć dokładnie z masłem na puszystą masę. Dodać jajko i ucierać dalej.
Zetrzeć skórkę z cytryny, ew. obrać cieniutko i drobno pokroić. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej czyli nad rondelkiem z wrzącą wodą, przestudzić.
Do masy maślanej wsypać mąkę i zagnieść ciasto. Podzielić je na dwie części. Do pierwszej dodać skórkę cytrynową, do drugiej wlać ostudzoną czekoladę. Zagnieść każdą z części na gładkie ciasta. Część czekoladową rozwałkować na papierze do pieczenia na prostokątny placek. Tak samo uczynić z ciastem cytrynowym, które po rozwałkowaniu układamy na placku czekoladowym. Całość zwijamy w roladę, zawijamy w papier do pieczenia lub folię i wkładamy do lodówki aby się schłodziła, ja trzymałam w lodówce ok 1 godziny. Po tym czasie kroimy roladę na plastry grubości 1 cm i pieczemy w temp 180 st. przez 15 minut.
W tym miejscu muszę się przyznać do drobnej niesubordynacji ponieważ nie dałam do ciasta całego jajka. Miałam pod ręką 2 żółtka z odrobiną białka i dałam je w zamian. Myślę, że to spowodowało, że ciasto zrobiło się bardzo kruche, zbyt kruche. Ciężko było je rozwałkować gdyż łamało się w dłoniach. Zrolowanie wymagało pewnej wprawy. Obawiałam się o ostateczny wynik, jednak mile mnie zaskoczył. Ciasteczka są bardzo smaczne, aromatyczne, ciągnące w środku, po wystygnięciu kruche i twardawe. Jak dla mnie odrobinę za słodkie. Sugeruję kroić trochę cieniej, na 0,5 cm, będą bardziej kruche.

Przepis na pdst. "Ślimaczki czekoladowo-cytrynowe" z książki "120 wypieków"

wtorek, 7 lutego 2012

Moje ciasto marchewkowe



Miał to być zmodyfikowany przepis na babeczki, jednak ciasta wyszło tak dużo, że postanowiłam pójść na łatwiznę i wylałam wszystko do jednej formy...wyszedł idealny zakalec. Nie odpuściłam i po drobnych modyfikacjach z czystym sumieniem proponuję ten przepis na wilgotne, korzenne, mało słodkie zdrowe ciasto:)
Przepis można spokojnie dostosować do własnych gustów i zastąpić dowolne składniki.
  • 2 szklanki mąki pszennej razowej (można zastąpić pszenną)
  • ½ szklanki fruktozy (można zastąpić cukrem)
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki przyprawy korzennej 
  • 2-3 łyżki kakao
  • szczypta soli
  • 2 białka (można zastąpić całymi jajkami)
  • 150 ml mleka 0% (można dać pełnotłuste)
  • 150 ml oliwy z oliwek 
  • skórka otarta z cytryny lub pomarańczy
  • 2 średnie marchewki (ok 1-1,5 szklanki)   
  • kawałek świeżego imbiru  
  • garść ziaren słonecznika, ew. rodzynki, posiekane orzechy, pestki dyni

Marchewki i imbir obrać i zetrzeć na grubych oczkach tarki lub szatkownicy.
W dużej misce wymieszać mąkę, fruktozę, proszek do pieczenia, sodę, przyprawy, kakao.
Białka ubić trochę, dolewać oliwę z mlekiem i miksować. Wsypywać stopniowo mąkę z dodatkami i miksować nadal. Na koniec wsypać marchew z imbirem, bakalie i skórkę cytrynową, wymieszać.
Ciasto wylać do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. U mnie piekło się w temp 180-200 st. C dość długo, ok 80-90 minut. Długość pieczenia zależna jest od naszego piekarnika, należy sprawdzać stan ciasta patyczkiem lub końcówką noża. Jeśli wierzch zacznie się zbytnio przypalać, należy przykryć go folią lub papierem.
Ciasto jest bardzo puszyste i wilgotne.


 

poniedziałek, 6 lutego 2012

Tarta szpinakowa



KRUCHY SPÓD:
  • 200 g mąki pszennej
  • 100 zimnego masła
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki zimnej wody
NADZIENIE:
  • 450 g mrożonego szpinaku
  • kostka sera typu feta, tj. ok 270 g
  • 4 ząbki czosnku
  • jajko
  • sól
  • pieprz
  • gałka muszkatołowa
Szpinak rozmrażamy.
Mąkę rozcieramy palcami z zimnym masłem aż powstanie kruszonka. Dodajemy sól, wodę i zagniatamy szybko ciasto. Wylepiamy nim natłuszczoną formę do tarty o śrenicy 23 cm. Wstawiamy do lodówki na min. 30 min.
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Kruchy spód nakłuwamy widelcem i wstawiamy do piekarnika na 15 min.
Do szpinaku wkruszamy ser i wyciskamy czosnek. Mieszamy dokładnie na, w miarę jednolitą, masę, przyprawiamy i dodajemy jajko. Całość wykładamy na podpieczony spód i pieczemy jeszcze przez ok 25 min.

sobota, 4 lutego 2012

Tarta ze śliwkami i orzechową kruszonką



Sposób na zagospodarowanie dowolnych owoców zamkniętych w słoiku lub zamrożonych latem. Ja wykorzystałam śliwki zalewane słodkim syropem z dodatkiem goździków oraz kilka działkowych truskawek. Całość przykryta puchową, orzechową kołderką.

SPÓD:
  • 200 g mąki pszennej
  • 100 g zimnego masła
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki zimnej wody
NADZIENIE:
  • 300 g śliwek ze słoika w słodkiej zalewie
  • 100 g mrożonych truskawek
  • 200 g mielonych orzechów włoskich
  • 100 g mąki pszennej
  • 100 g brązowego cukru
  • 100 g masła
  • cynamon do smaku
Mąkę rozcieramy palcami z zimnym masłem w formę okruchów. Dodajemy sól i wodę i szybko zagniatamy ciasto. Nie może to trwać zbyt długo gdyż ciasto rozgrzewa się od ciepła dłoni, masło się rozpuszcza i całość będzie potrzebowała większej ilości mąki a co za tym idzie, ciasto będzie twarde. Wylepiamy ciastem natłuszczoną foremkę do tarty, u mnie forma o średnicy 23 cm. Wstawiamy do lodówki na min. 30 min.
Truskawki rozmrażamy.
Schłodzone ciasto nakłuwamy widelcem i układamy na nim odsączone śliwki i truskawki.
Przygotowujemy kruszonkę. Mieszamy orzechy, mąkę, cukier, cynamon i całość rozcieramy palcami z masłem. Kruszonkę wykładamy na owoce i ciasto wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na ok 40-50 min.



Przepis inspirowany "Tartą z owocami" z książki "120 wypieków"

środa, 1 lutego 2012

Smażone motyle




Smażone w głębokim oleju ciasteczka do wykonania których potrzebna jest specjalna foremka. Może ktoś ma takie zapomniane metalowe motyle, serduszka lub gwiazdki?

  • 2 jajka
  • 1 szkl. mąki
  • ¾ szkl. wody
  • szczypta cukru wanilinowego
  • olej do smażenia
  • cukier puder

Jajka rozbijamy z mąką, cukrem, dodając wodę do uzyskania lejącego ciasta. Foremkę dobrze rozgrzewamy w tłuszczu, jeśli będzie zimna to ciasto nie zejdzie nam z foremki do oleju i trzeba będzie skrobać. Zanurzamy motylka do 2/3 wysokości w cieście i ponownie wkładamy do gorącego tłuszczu. Ciasto powinno ładnie napęcznieć i oderwać się od foremki. Po usmażeniu posypujemy cukrem pudrem.