Tak, przyznaję się...kiełkuję:)) Miewam w tym szaleństwie dłuższe i krótsze przerwy; bywa, że zdolność wytwarzania kiełków przerasta możliwości "jedzeniowe", a ja, chwilowo znudzona, chowam swoją kiełkownicę pod stół. Tak, przyznaję się...są takie epizody. Jednak już po kilku tygodniach tęsknię za chrupiącymi, świeżymi witaminami w małych zielono-białych ogonkach. Do kiełkowania namawiam wszystkich, którzy jeszcze nie spróbowali (myślę jednak, że większość z nas ma doświadczenie w wysiewaniu rzeżuchy). Nie wymaga to wielkiego zachodu i wysiłku; ba, nie wymaga nawet posiadania kiełkownicy i jakiegokolwiek skomplikowanego sprzętu, a zapewnia codziennie smaczną i różnorodną porcję zdrowia, którą można dodawać do kanapek, past, farszów, sałatek, zup i innych dań obiadowych.
Co kiełkujemy?
Używamy tylko i wyłącznie specjalnie do tego przeznaczonych nasionek, które kupujemy w sklepach ze zdrową żywnością, ew. w internecie, gdzie po atrakcyjnych cenach można kupić całe pakiety różnych nasion. Nie kupujemy nasionek do wysiewania w ziemi sprzedawanych w sklepach ogrodniczych gdyż są one zaprawione środkami ochrony roślin i preparatami grzybobójczymi. Na opakowaniu zawsze musi być zamieszczona informacja, że są to nasiona przeznaczone na kiełki.
Wachlarz możliwości jest ogromny: rzodkiewka, słonecznik, soczewica, soja, pszenica, groch, kapusta, brokuł, por, rukola, rzeżucha, lucerna, kukurydza, buraki, fasolka Mung.
Cóż dodać więcej?
Bogactwo kiełków to bogactwo smaku i witamin (m. in. A, B, C, H, E, PP), składników odżywczych, wapnia, żelaza, siarki, magnezu, cynku, potasu, chromu, soli mineralnych, aminokwasów, kwasu foliowego, łatwo przyswajalnego białka.
Na mnie nieodmiennie wrażenie robi argument o cudownych właściwościach kiełków brokułów, które zawierają sulforafany likwidujące wolne rodniki i(UWAGA)posiadają ich 20-30 razy więcej niż "dorosłe" warzywo. Kiełki są niskokaloryczne, wykazują działanie regenerujące, przeciwmiażdżycowe, bakteriobójcze i przeciwzapalne. Korzystnie wpływają na cerę, włosy, zęby; obniżają poziom cukru we krwi, są wspaniałym uzupełnieniem diety i ochroną przez chorobami cywilizacyjnymi.
Jak kiełkujemy?
Kiełkownica to sprzęt, który bez problemu można kupić w stacjonarnych sklepach zielarskich, ze zdrową żywnością lub w internecie. Koszt to około 20 zł.
Jest to owalne naczynie, pojemniki-piętra, trzy przeznaczone na kiełki i jedno na wodę oraz przykrywka. Na każde piętro wsypujemy wybrane przez nas nasionka, na pierwsze od góry wlewamy wodę, która musi zakrywać otwór kanalika. Dzięki specjalnym otworkom woda przepływa kolejno przez każde piętro przepłukując nasiona i zatrzymuje się w dolnym zbiorniku. Jak tylko spłynie cała, należy ją wylać, ew. zużyć do podlewania kwiatków. Tak postępujemy 2 razy dziennie.
Moja kiełkownica służy mi już kilka lat, nic do tej pory się w niej nie popsuło i nie połamało. Należy regularnie przemywać ją szczoteczką i ciepłą wodą; a jeśli zdarzy się, że zajdzie kamieniem, trzeba spróbować umyć ją wodą z dodatkiem octu winnego.
Jeśli ktoś kiełkownicy nie posiada, żadna to przeszkoda. Można użyć do tego celu szklanego słoika, sama od kilku dni czekam na kiełki brokuła, które "wysiałam" w słoiku. Nasionka wsypujemy do słoika tak, by przykryły dno, ja używam naczynia o pojemności 900 ml. Wierzch nakrywamy kawałkiem gazy, który przytwierdzamy do otworu gumką recepturką lub kawałkiem sznurka/nitki. Do środka wlewamy wodę, a następnie wylewamy przez gazę. Słoik zaleca się stawiać "do góry nogami" pod kątem, by woda swobodnie z niego wypływała. I tak dwa razy dziennie.
Kiełki muszą mieć jasne stanowisko (bez bezpośredniego nasłonecznienia)i swobodny dostęp do świeżego powietrza.
Z tego, co czytałam, szkół jest kilka. Niektórzy zalecają moczenie nasion przez 3 do 6 godzin, zależnie od wielkości nasion; natomiast nasionka takie, jak rzeżucha, rzodkiewka czy lucerna tylko zraszać na ligninie. Nie będę się wdawać w te wszystkie niuanse, ja postępuję tak samo ze wszystkimi nasionkami - przepłukuję, nie moczę i zapewniam, że wszystkie kiełkują tak samo i mają się dobrze.
Kiełkowanie może trwać od 2 do 7 dni, więc bardzo szybko będziemy mogli chrupać zieleninę. Dokładna informacja o tym, kiedy kiełki są gotowe do spożycia, powinna znaleźć się na każdym opakowaniu.
Gotowe kiełki zjadamy od razu, po uprzednim przepłukaniu wodą, usuniemy w ten sposób osłonki po ziarenkach, a przynajmniej ich część;) ewentualnie przechowujemy kilka dni w lodówce w zamkniętym pojemniku.
Na co uważać?
Musimy zwracać uwagę na to, by nasionka, po przepłukaniu, nie leżały w wodzie; muszą być wilgotne, ale pamiętajmy, że nadmiar wody spowoduje gnicie bądź pleśń.
Należy też odróżniać pleśń od włókienek, które tworzą się na korzonkach niektórych roślinek i wyglądają jak biały puszek. Pleśń ma nieprzyjemny zapach i niebieskawy/szary/czarny kolor.
To zaledwie garść podstawowych informacji. W internecie mnóstwo jest stron poświęconych domowej hodowli kiełków i ich cudownym właściwościom. Zapraszam wszystkich do zgłębienia tematu i zakiełkowania na wiosnę.
W następnym secie poszczególne rodzaje kiełków i ich właściwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz