Kiedy przeczytałam przepis na ta pastę, wiedziałam, że musi być ekstremalna...ekstremalnie dobra. Dość pracochłonna, ale myślę, że warto zaryzykować, zwłaszcza, że jest również bardzo zdrowa.
- 200 g ciecierzycy
- 120 g nasion słonecznika
- 2 cebule
- 2 jabłka
- słoiczek kaparów (lub dwa dla ostrzejszego smaku)
- 4 ząbki czosnku
- 2 łyżeczki oregano
- sos sojowy
- miód
- sok z cytryny
- olej
- natka pietruszki
- koperek
- szczypiorek
- pieprz
- opcjonalnie mielone migdały
Dzień wcześniej zalewamy ciecierzycę i słonecznik (osobno) wodą i zostawiamy na noc. Jeśli korzystamy z ciecierzycy z puszki, tylko odcedzamy ją na drugi dzień.
Następnego dnia słonecznik i ciecierzycę odcedzamy, zalewamy świeżą wodą i gotujemy w osobnych rondelkach do miękkości. Po ugotowaniu odcedzamy i studzimy.
Cebule obieramy, siekamy i podsmażamy na odrobinie oleju z oregano.
Jabłka obieramy, pozbawiamy gniazd nasiennych, kroimy i dusimy aż się rozpadną.
W dużej misce łączymy ciecierzycę, słonecznik, jabłka, cebule, kapary, czosnek i miksujemy blenderem na gładką masę (lub przepuszczamy przez maszynkę z drobnym sitkiem). Doprawiamy do smaku miodem(u mnie 1 łyżeczka), sosem sojowym, sokiem z cytryny i pieprzem.
Jeśli pasta jest zbyt rzadka, zagęszczamy ją migdałami.
Ja przechowuję ją w pojemniczku/słoiku w lodówce, a przed samym podaniem mieszam z posiekanymi ziołami.
Na podstawie przepisu z książki "Żywność, która leczy. Terapia żywieniowa św. Hildegardy z Bingen" dr Wighard Strehlow
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz