Pierwszy raz zobaczyłam taką pastę na blogu whiteplate.blogspot.com i to, co utkwiło mi w pamięci, to intrygująca nazwa oraz określenie "brzydkie, a dobre":)
Po dwóch latach przepis do mnie wraca, tym razem z książeczki "Kuchnia arabska. Tradycje. Smaki. Potrawy" wydawanej przez Rzeczpospolitą.
Pasta jest kremowa, aromatyczna i prosta w przygotowaniu. Stosowana zarówno do pieczywa jak i makaronu.
Recepturę można wzbogacić o świeżą kolendrę, natkę pietruszki albo jogurt naturalny, który ja pominęłam.
- 2 bakłażany
- 3 ząbki czosnku
- 150 ml pasty tahini (sezam + oliwa)
- 1 łyżeczka mielonego kuminu
- 1 łyżeczka mielonej kolendry
- sól do smaku
- sok z 1/3 cytryny, ok 2 łyżki
Pastę tahini możemy przyrządzić szybko sami. Wystarczy podprażyć na suchej patelni ziarna sezamu. Zdejmujemy je gdy zaczną pachnieć i zezłocą się. Należy uważać by nie przypalić. Następnie miksujemy je na gładką masę z kilkoma łyżkami oliwy.
Bakłażany nakłuwamy widelcem i pieczemy na blaszce w nagrzanym piekarniku aż będą miękkie. Mi zajęło to ok 40 minut. Odstawiamy do wystygnięcia. Następnie bakłażany przekrajamy na pół i łyżką oddzielamy miąższ od skóry i wrzucamy do miski. Dodajemy zmiażdżony czosnek, przyprawy, pastę sezamową i sok z cytryny. Wszystko miksujemy na gładką pastę.
Zamiast miksować można również pokroić drobno miąższ i wymieszać z resztą składników.
Zamiast miksować można również pokroić drobno miąższ i wymieszać z resztą składników.
Pycha, uwielbiam wszelkiego rodzaju pasty. Dla bardziej leniwych można zakupić tahini w sklepie w orientalną żywnością.
OdpowiedzUsuń