Oryginalna nie będę:) Pebernødder są z pewnością znane, lubiane i wypiekane. Są to duńskie tradycyjne bożonarodzeniowe ciastka. Ja w święta ich nie upiekłam, ale ciągle siedziały mi w głowie i dlatego postanowiłam czym prędzej odrobić to zaniechanie.
Jedyny problem jaki z nimi mam, oczywiście oprócz tego, że szybko znikają:) to idealna proporcja mąki. Piekąc je pierwszy raz, trzymałam się ściśle przepisu i niestety ciasteczka zupełnie się rozlały w trakcie pieczenia tworząc plamy zamiast rombów, kostek czy chociażby kuleczek. W tym roku wypracowałam recepturę na moją ulubioną opcję na podstawie przepisu z bloga mydanishkitchen.com.
Wersji przepisu widziałam kilka, niektórzy pieką pebernødder bez pieprzu, ja natomiast zastapiłam swoimi ulubionymi przyprawami kardamon, za którym nie przepadam.
porcja na ok 110 sztuk
- 80 g masła
- 225 drobnego cukru trzcinowego
- 1 jajko
- 150 ml śmietanki 30%
- 1/2 łyżeczki sody
- ok 400-500 g mąki
- 1 łyżeczka mielonego białego pieprzu
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka sproszkowanego imbiru
- opcjonalnie 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
Piekarnik nagrzewamy do 220 st. C.
Odrywamy po kawałku ciasta i rolujemy wałeczki grubości kciuka. Kroimy ukośnie, jak kopytka, w romby długości 1-1,5 cm; można też robić małe kuleczki.
Ciasteczka pieczemy 10 min. Kiedy lekko ostygną robią się bardzo chrupiące. Są niezbyt słodkie no i szczypią w język:)
a ja pierwszy raz slysze o nich, wygladaja przesmacznie i nie sa takie trudne do zrobienia.
OdpowiedzUsuńi ja też ich nie znałam do tej pory.
OdpowiedzUsuńi w stu procentach zgadzam się z Aleksandrą. pysznie wyglądaja i wydają się niezbyt skomplikowane. no, i ekonomiczne xd